„Pacjentka” to ostatnimi czasy modne pojęcie, używane przez salony kosmetyczne, a częściej lingeristki czy masażystki, by podkreślić wagę wykonywanej usługi czy ładnie udekorować swoje posty ciekawym i przyciągającym słownictwem. Czy jest to jednak działanie zgodne z prawem? I czy ma jakieś konsekwencje?
Na początek, co nudne: zgodnie z Ustawą z dn. 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta wskazuje, że pacjent to „osoba zwracającą się o udzielenie świadczeń zdrowotnych lub korzystającą ze świadczeń zdrowotnych udzielanych przez podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych lub osobę wykonującą zawód medyczny”. Zatem powstaje pytanie, kto jest zawodem medycznym?
Zgodnie z aktualnym stanowiskiem Ministerstwa Zdrowia, kosmetolog, kosmetyczka czy Lingeristka nie wykonują zawodu medycznego, ponieważ nie udzielają świadczeń zdrowotnych, a świadczą USŁUGI. Inaczej sprawa będzie się miała w przypadku masażystów, precyzyjniej: technika masażysty i fizjoterapeuty (jeśli jesteście zainteresowane takim artykułem to dajcie znać!). O wyraźne rozgraniczenie tych zawodów od lat walczy Naczelna Rada Lekarska.
Zgodnie z Kodeksem cywilnym, art. 22(1): „Za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową”, tutaj zatem należy szukać osób odwiedzających salony kosmetyczne. Zatem, czy napisałam te posty po to, aby powiedzieć, że bez różnicy pozostaje jakiego słowa używamy? Otóż nie.
Rożnica jest znacząca, bowiem inne prawa będą przysługiwały konsumentowi, a inne pacjentowi. Będzie to miało znaczenie nie tylko podczas procesu decyzyjnego klienta czy w ogóle z usług danej osoby skorzystać, ale będzie również wpływało na wyrażenie świadomej zgody co do wykonywanego zabiegu oraz ewentualną odpowiedzialność w przypadku pojawienia się powikłań.